Strony

Tuesday 30 April 2013

Rozdział 4

2 comments:
Gryffonka szła korytarzem z Ginny i słuchała jej opowieści o szkole, chociaż nie. Słuchała bełkotu przyjaciółki. Ginerwa mówiła bardzo szybko, tak, że nie dało sie jej zrozumieć. Nagle na kogoś wpadły.
- Hej, dziewczyny, Hermiona... Mogę cie prosić na chwile. - Ginny patrzyła na Blaise’a z otwartą buzią. Miona potrąciła przyjaciółkę łokciem.
- Jasne, czekaj Gin. – powiedziała, po czym poszli do jakiejś pustej klasy.
- Hermiona... Ja nie wiem jak mam Ci dziękować. Naprawdę. -dodał widząc dziwna mine dziewczyny. -Uratowałaś mojego najlepszego przyjaciela. Po pierwsze chce sie przeprosić za te wszystkie słowa, które sprawiły Ci przykrość. Po drugie może byśmy się zaprzyjaźnili? – Gryffonka nie nadążała. Już ktoś ją po raz drugi przeprasza. I to jeszcze Ślizgon!
Pokiwała głową, poczym odeszła do Rudej.
- To było dziwne.-powiedziała z niewyraźną miną.
- A co sie stało? -nie wiedział czy ma się bać, czy cieszyć.
- Zabini. -wydusiła. -On mnie przeprosił. No i podziękował.-dodała. -Świat schodzi na psy. - powiedziała Gryffonka.
- Gadał z tobą? Ale fajnie... To znaczy no... Że przeprosił? - wydukała ruda. Obie udały sie swojego prywatnego dormitorium, dostały je jak zostały prefektami. Kiedy już dotarły, Miona zaczęła pisać lekcje. Za Malfoy’a! Jakie to niesprawiedliwe! Wyszła z dormitorium i udała sie do skrzydła szpitalnego.
- Zamorduje Wieprzleja! - Niebieskooki Ślizgon krzyczał do Blaisa.
- Stary, masz szczęście. Gdyby nie Granger, by cie tu nie było. - Dracon prychnął.
- Szlama Granger.- poprawił Zabiniego Malfoy.
-Szlama, którą...- nagle drzwi do sali sie otworzyły i wpadła Hermiona, dźwigała siedem książek i dużo notatek. Straciła równowagę. Upadła na ziemie z wielkim hukiem.
- Cholera...Jasna. – przeklęła cicho, aby tylko ona mogła usłyszeć te słowa.
- Od kiedy ty taka niezdarna?. - westchnął Zabini. Wstał i jej pomógł.
- Od zawsze. A ty? Miły? Od kiedy? - przekomażała sie Gryffonka z Ślizgonem. Ten tylko się uśmiechnął. Wyszedł. Została sama. Nie, nie sama- z Malfoy'em.

Lunaa *.*

Sunday 21 April 2013

Rozdział 3

No comments:
Hermiona powoli wyszła z klasy, nie śpieszyło sie jej na trening chłopaków. Nienawidziła Quidditcha bardziej, niż Malfoy'a... chociaż nie. Jednak bardziej nie znosiła tego durnego sportu. Była już blisko boiska, gdy usłyszała jakąś kłótnie. Podbiegła do boiska i ujrzała Rona całego purpurowego ze złości. Dziewczyna widziała jak Malfoy z Zabinim szepczą mu coś na ucho. Miona przyglądała się tej scenie przez kilka minut, a chwilę potem biegła do Rudego, by go uspokoić.
- Co się stało? - spytała najspokojniej jak mogła.
- Ten pieprzony Ślizgon się stał. Nazwał Cię szlamą.
- Ron, mnie to nie rusza. -Gryfonka uśmiechnęła się i pocałowała przyjaciela w policzek. – No, idźcie skopać im tyłki. - dodała na co Harry i Ron wybuchli głośnym śmiechem.
- Mionka... wiesz może gdzie jest Ginny? Miała przyjść potrenować. - powiedział Wybraniec.
- JESTEM!!!! Już jestem. Przepraszam. - krzyczała Ruda z daleka. Biegła bardzo szybko, a włosy rozwiewał jej wiatr.
- A co z nią, do licha?- spytał sam siebie Ron.
- Skoro jesteśmy w komplecie, już możemy zaczynać trening! - krzyknął Harry na całe boisko. Hermiona usiadła na trybunach i z zainteresowaniem obserwowała próbny mecz Gryfonów ze Ślizgonami. Malfoy właśnie wyrwał piłkę Ronowi, i zaczął się donośnie śmiać. Rudy był tak wściekły, że podleciał do Harry'ego, wyrwał mu piłkę i rzucił nią z całej siły w plecy Malfoy'a . Pod wpływem uderzenia, arystokrata spadł z miotły. Blondyn zapewne straciłby życie, gdyby nie brązowowłosa Gryfonka, która w ułamku sekundy zdążyła go zatrzymać.


Stała przed gabinetem dyrektora, zdenerwowana.
- I coś ty znowu narobił, co?! Mogłeś go zabić! Na Merlina, RONALD! Ty mnie słuchasz?! - krzyczała Hermiona.
- Miona, uspokój się. - powiedział wybraniec. Nagle drzwi gabinetu, otworzyły się z hukiem. Stanął w nich Snape. Przestraszony Rudzielec schował się za dziewczyną.
- Weasley, gdybyś był w Slytherinie to już byś się pakował. Masz szczęście, że panna Granger zareagowała.- Powiedział opiekun Slytherinu, po czym udał się do lochów.
- Wejść! - Dobiegł ich podniesiony ton głosu dyrektora. Cała trójka weszła do gabinetu. W środku był Lucjusz Malfoy, McGonagall i Dumbledore. Ron od razu złapał się Miony, która usłyszała jego przesiąknięty strachem szept :
- On mnie zabije, za uszkodzenie jego synalka. - wyjąkał zdenerwowany Ron. Hermiona stała jak wryta.
- Ronaldzie Weasley, powiedz nam co dokładnie zrobiłeś Draconowi? - powiedział Dumbledore.
- Ja... to znaczy... no bo...- zaczął Ron
- Wysłów się! - Krzyknął na całe pomieszczenie ojciec Ślizgona.
- Na meczu próbnym rzuciłem mu piłką w plecy,
- Panno Granger, wiedziała Pani, że nie można mieć meczów próbnych z innymi domami, lecz nie zapobiegła Pani tym zdarzeniom. Za karę będzie pani nosić Panu Malfoy'u notatki z lekcji. Proszę wyjść. - powiedział dyrektor. Gryfonka odwróciła się na pięcie i wyszła. Za nią dostojnym krokiem wyszedł ojciec młodego arystokraty.
-Panno Granger. Chciałem Ci podziękować. Gdyby nie pani, mój syn by już nie żył. - powiedział po czym wyciągnął rękę.
Nie wiedziała co ma robić. Jakiś Malfoy jej dziękuje? Nie realne. Podała rękę. Odpowiedziała krótkie 'nie ma za co' i już jej nie było. Poszła robić Malfoy'owi notatki.
To będzie długi tydzień – pomyślała Gryfonka.

Monday 15 April 2013

Rozdział 2

9 comments:
Hermiona poczuła jak pociąg sie zatrzymuje, była to dla niej wielka ulga, ponieważ nie mogła już wytrzymać Ginny opowiadającej o sympatycznym nastawieniu Zabiniego. - Gin. Wysiadamy. - Hermiona szturchneła przyjaciółkę. - Już? - - A nie widać? - Hermiona wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy, gdy nagle ktoś zapukał do dzwi. - Proszę - Gin powiedziała. Do ich kabiny weszła Luna. - Nie przeszkadzam? -spytała krukonka. - Nie no, co ty? - przyjaciółki spojrzały na Lune. - Tak sobie myślałam, czy mogłabym iść z wami? - Luna popatrzyła na Gryffonki. - Bez problemu. - odpadła Miona. W dordze do zamku dziewczyna zaczęła opowiadac gryfonkom swoje nadzwyczajne historię, które niedawno ją spotkały. Mimo tego, że dziewczyny zazwyczaj nie wieerzyly krukonce dziś słuchały jej z wielkim zainteresowaniem. - W wakacje, byłam z Tatą, w jakiejś magicznej wiosce i spotkaliśmy tam Malfoy'ów, żaden już nie miał, mrocznego znaku, i Draco był bardzo miły. Mnie ani razu nie przezwał. Pomyślałam ze może wam to powiem, skoro obie jesteście prefektami i on także. - Luna skończyła jedno ze swoich opowiadań, i nagle Ginny zaczęła. - Hmm, wiesz dlaczego taka nagle u nich zmiana? - zapytała Lunałkę. - Zastanawiałam sie nad tym, ale zbytnio nie wypadało do nich podejść i sie zapytać. Zapytałam taty jak wróciliśmy. Mówił ze Malfoy'owie zrozumieli swoje czyny, i chcieli sie zmienić, przynajmniej tyle wiedział. - Gin i Miona patrzyły na Lune zamyślone gdy nagle usłyszały czyiś zimny głos. - Słyszałem moje nazwisko, dlaczego do cholery, o mnie rozmawiacie?! - syknął Malfoy. Wszystkie 3 dziewczyny patrzyły na niego jak spetrifikowane ze strachu gdy nagle ocaliła ich Luna. - Mówiłam dziewczyną, Draconie, że widziałam cie jak byłam w magicznej wiosce z tata. - odparła i sie uśmiechnęła. On kiwnął i odszedł. Hermiona watpiła w jego zmianę i Ruda też. Hermiona,Ginny i Luna weszły do wielkiej sali, prawie wszyscy już byli, z wyjątkiem kilku osób. Miona wiedziała że w tym roku bedzie dziwnie, nie bedzie Dumbledore’a ani Snape’a, oraz wielu innych uczni. - W tym roku, chciałabym was, serdecznie powitać, jak wiecie połączyliśmy tamtoroczną 6 i 7 klase razem, skoro w wojnie zadna z tych klas, nie mogła sie uczyć. – McGonagall zaczeła. Tłumaczyła coś jeszcze przez 15 minut, wtedy pszeszła do rzeczy. – W tym roku, organizujemy bal, na pamięc wojny, i tych którzy w niej zgineli, gdy już znajdziecie parę, zgłaszacie sie do mnie a ja wam wybiore, w kogo honorze będziecie tanczyć. Można zacząć jeść. – jedzenie migiem, pojawiło sie a stole. - Hermiona! Wstawaj! – Ginny krzykneła. – Mamy eliksiry z Slughornem, on nas zabije jak sie spóznimy, jest juz 7:45! – Na te słowa Hermiona wyskoczyła jak oparzona z łóżka. - Na Merlina, Ginny ty idz ja cie dogonie, albo nie czekaj. – Miona w 2 minuty ubrała sie w mundurek, zjadła i wybiegły z Gin z pokoju wspólnego, Gryffindoru. Wpadły jak szalone do klasy, na szczęscie Slughorna nie było, obie odetchneły z ulgą. - Gdzie byłyscie? – Harry zapytał. Nie zdążyły odpowiedzieć bo Slughorn wszedł do klasy. 20 pózniej Hermiona zdobyła dla Gryffindoru 25 punkty, a Harry 5. Ktoś w nią czymś nagle rzucił, była to kartka: Miona, Mamy trening Quidittcha z Slytherinem, przyjdziesz? H & R Odwróciła sie do chłopaków, i kiwneła głową, na oznake ze idzie.

Wednesday 3 April 2013

Rozdział 1

6 comments:
To mój pierwszy rozdział, bardzo sie ciesze z tego powodu, ten rozdział dedykuje Venetii i Marcie, mojej cudownej betcie. Venetiia mnie zainspirowała, do napisania tej opowiadania. Komentujcie!


Hermiona powoli otwierała oczy, musiała już sie przyzwyczajać porannego wstawania, za tydzień miała zacząć swój 7 i ostatni rok w Hogwarcie. Odsłoniła żaluzje i wstala z łóżka. Za godzinę miala sie spotkać z Ginny na ulicy pokątnej. Kiedy schodziła na dół myślała jak bardzo będzie tęsknić za Hogwartem. Poznała tam przecież swoją pierwsza miłość i najlepszych przyjaciół, nauczyła sie czarować co kiedyś wydawało sie jej niedożeczne, a teraz... nie potrafiła wyrazić jak bardzo będzie za tym wszystkim tęsknić. Zjadła śniadanie i pobiegła na górę wziąć prysznic. Ściągła swoją piżamę i weszła do ciepłej wody. Zasiedziała sie w tej ciepłej wodzie, lecz kiedy zauważyła, jak mało czasu, zostało jej do spotkania. Pędem podbiegla do szafy w poszukiwaniu jakiś ubrań co zajęło jej prawie 20 minut. Postawiła na jeansach i za dużej bluzie, którą bardzo lubiła. Wyszła z domu 5 minut przed samym spotkaniem odrazu jak wyszła teleporotwalą się na pokatna, gdzie czekała już na nią przyjaciółka Przywitała sie z przyjaciółka i sie przytuliły.
- Cześć! - pisneła Ginerva
- Cześć Gin - Herm odpowiedziała
- Co u Ciebie, Miona? -
- Nic, w sumie to nic odkąd sie rozstalam z Ronem - Herm przysmutniała. Gin popatrzyla na nią z współczuciem.
- Nie przejmuj sie tym teraz, Gin - Miona dodała - Co u Ciebie, Ruda? - Hermione zawsze na przyjaciółkę mówiła Ruda, tak jak ona na Hermione, Miona lub Herm.
- Przyjedz do nas na te ostatnie dni ferii, mama nalegała - poprosiła Ruda
- No niewiem... To dobry pomysł? Harry'emu i Ronowi trochę strzeliło do głowy, po wojnie, no wiesz... sława. - Dziewczyna nie chciała obrazić przyjaciółki, bo w sumie obraźiła też Harry'ego, jej chłopaka.
- No co ty? Przecież oczywiście to dobry pomysł! Bez gadania jedziemy teraz do Ciebie, mówimy twoim rodzicą i cie pakujemy! A Ronem i Harrym sie nie przejmuj! - Hermiona nie dała sie prosić, naprawdę lubiła Weasley'ów i była im wdzięczna za wszystko, byli jak rodzina, ona i Ron znów byli jak brat i siostra, nawet po rozstaniu.
- No dobra - zgodziła sie Miona, w ciagu 2 sekund, Ruda, złapała ją za rękę i sie teleportowały przed dom Hermiony, i weszły do środka. Hermiony rodziców nie było ale Hermiona wszesnie rano zanim wyszła, wiedziała ze może zostać u Gin, rano sie rodziców zapytała. Znała swoją kolerzanke, i wiedziała ze zapyta ja o zamieszkanie u niej do końca wakacji. Zpakowały ją i wyszły a chwile potem już były w Norze. Gdy weszły Molly podbiegła do Hermiony i ją wycałowała. Potem obie pobiegły na górę przywitały sie z reszta i zamknęły w pokoju.
- Gadaj Gin, co u Ciebie? -
- Zerwalam z Harrym -
- Dlaczego? -
- Niewiem, on już nie jest taki sam po wojnie. -
- Co racja, to racja -
Dziewczyny tak plotkowały jeszcze kilka dobrych godzin, ale potem poszły spać . Za tydzień Hogwart, pomyślała Hermiona zasypiając.

Hermiona siedziała z Ronem na kanapie i czytała swoją ulubiona książkę 'Historia Hogwartu' a Rudowłosy czytał 'Proroka Dzienniego', zaraz mieli wychodzić na pociąg. Fleur z Billem nie mogli ich zawieść więc zrobił to George.
- Ginerva, pospiesz sie! - Harry krzyknął , odkąd sie rozstali Harry cały czas sie z Ginny kłócił.
- Jejku, Harry, jak na merlina mogę sie pośpieszyć skoro twoja sowa, wyciągnęła mi wszystko z torby - Ginny krzykneła. Hermiona podeszła do Harry'ego zeby go uspokoić lecz on tylko prychnoł i odszedł do Rona. Hermiona poszła na górę do Rudej.
- Dlaczego on mi to robi? - szepneła Ginny, niby do siebie. Herm westchneła, i podeszła przytulić przyjaciółkę.
- Nie martw sie tym teraz. George już jest wychodzimy - Miona powiedziała. Po 10 minutach były już w pociągu. Hermiona jako prefekt naczelny miała patrolować pociąg, razem z prefektami Slytherinu, Hufflepuff i Ravenclaw czyli z Blaisem Zabini, niejakim Danielem Frey i Luną. Wzięła ze sobą Ginny, wiedziała ze teraz było jej źle. Szły tak przez ten pociąg i rozmawiały gdy nagle Ruda weszła w kogoś i upadła.
- Auuu - pisneła ruda. Jednak ktoś kto spowodował, podał jej rękę.
- Sorry, wiewiórko. - Był to ślizgon Blaise Zabini. Ginny popatrzyla na niego z otwarta buzia, a Hermiona przyglądała sie tej scenie i chciało jej sie śmiać. Cieszyła sie ze właśnie wpadły na Bliasa a nie innego ślizgona, Blaisa nie obchodził status krwi, więc nie było żadnych obelg ani przezwisk.
- Ni...nic...się nie sta...ło. - wybełkotała Ruda. Chłopak widząc zamieszanie Rudej zwrócił sie do Miony.
- Hej, Hermiona. - zaczął. - McGonagall, prosiła byś sie stawiła u niej z reszta prefektow. Wiewiórko, ty jestes prefektem z Gryffindoru razem z Hermioną i Nevillem? - zapytał ślizgon.
- No tak. Herm jest prefekt naczelny tak jak ty jestes ze Slytherinu, tak? - ruda odpowiedziała na co chłopak przytaknoł.
- Ok, jasne odrazu po kolacji tak? - Hermiona zapytała. Zabini już miał odpowiadać gdy ktoś mu przerwał.
- Po co gadasz z tą szlamą i tym rudzielcem?! - wysoki, dobrze zbudowany blondyn powiedział. Hermiona nienawidziła tego głosu, a należał do aroganckiego, bezczelnego, denerwującego arystokraty Malfoya. Hermiona miała dość od pierwszej klasy ją torturował i teraz wyzwał jej przyjaciółkę.
- No przynajmniej ten 'rudzielec' ma przyjaciół i ta 'szlama' też. A twoj przyjaciel, Malfoy gada z nami, do niczego go nie zmuszany robi to co chce i wybrał właśnie to, rozmawianie z nami. - Hermiona była cała czerwona ze złości, odwróciła sie na pięcie, wzięła Ginny z rękę i poszły obie do kabiny Luny, zeby powiedzieć jej o spotkaniu z McGonagall.

- Po co gadasz z tą szlamą i z tym rudzielcem? - Dracon zapytał wkurzony. Szukał Zabiniego od godziny, a on sobie tak bez niczego rozmawiał z Gryfonkami. - - No przynajmniej ten 'rudzielec' ma przyjaciół i ta 'szlama' też. A twoj przyjaciel, Malfoy gada z nami, do niczego go nie zmuszany robi to co chce i wybrał właśnie to, rozmawianie z nami. - była cała czerwona ze złości, odwróciła sie, złapała Rudą za rękę i poszła na druga stronę pociągu.
- Dzięki, stary, pomogłeś. - odparł Blaise.
- Ale żebyś rozmawiał z samą Rudą, a ty z szlamą. - odparł blondyn
- Zachowujesz sie, jakbyś był zazdrosny. -
Malfoy prychnoł. On zazdrosny o szlame? Pogieło go.
- Pogieło Cię. Zbierz wszystkich zawodników Slytherinu, jak dojedziemy do Hogwartu to mamy mecz z Ravenclaw, a przez tym trening z Gryffindorem, i nawet na treningu nie chce z tymi ofermami przegrać.- odparł chłodno Malfoy. Oboje chłopaki nawet nie zauważyli ze pociąg sie właśnie zatrzymał.
*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.

Wstęp.

No comments:
Więc tak jestem Lunaa. Będę pisała blog o moim ulubionym pairungu ( niewiem jak sie pisze, sorki ) Dramione. Komentarze i pomysły miło widziane. Proszę was także żebyście zaczęli krytykować jak już cos napisze, będę wiedziała co robię źle. Co by tu jeszcze? Aaa, historia toczy sie po wojnie kiedy Cały siódmy rok wraca do Hogwartu, Snape i Dumbledore żyją. Możecie zauważyć ze niektórzy ludzie co umarli na wojnie żyją. W mojej historii będzie inaczej niż w filmie i w książce. Więc jakie kolwiek pytania. Komentujcie!